Relcja z 20 Etapu TDF Belfort > Le Markstein Fellering

133,5 kilometry przedostatniego etapu Tour'u zapowiadały się nerwowo, zwłaszcza że profil przedstawiony 151 pozostałym przy życiu kolarzom nie obejmuje ani jednego metra płaszczyzny.

Pierwszymi, którzy pokazali swoje umiejętności, byli dwaj kolarze Lotto-Dstny, Campenaerts i De Buyst. Gdy tylko kurtyna się otworzyła, zaaranżowana przez mistrza ceremonii Christiana Prudhomme'a (dyrektora Tour de France), obaj kolarze spróbowali zaskoczyć wszystkich, uciekając samotnie w Ballon d'Alsace.
Na próżno... Na zjeździe ponownie pojawili się w celownikach rywali i natychmiast zostali wyprzedzeni. Dziękujemy panom za ten występ!

Kilka hektometrów później na czele uformowała się grupa około dwudziestu kolarzy. Znaleźli się w niej Izagirre i Zingle (Cofidis), drugi wielki atakujący tego Touru Neilands (Israel-Premier Tech), Van Gils (Lotto-Dstny) i Barguil (Arkéa-Samsic). Tempo z przodu i na czele peletonu było szybkie, a wszyscy kolarze byli tu aby powalczyć o zwycięestwo.

Col de la Croix des Moinats pozwolił na nową naturalną selekcję na czele, gdzie tylko 6 kolarzy odgrywało główne role: Barguil, Neilands, Van Gils byli w centrum uwagi!

Na tym etapie kolejny kolarz ma misję. Pinot (Groupama-FDJ) bierze udział w swoim ostatnim Tour de France i jedzie dziś na ojczystej ziemi. Zna te drogi jak własną kieszeń. Na najbardziej wymagających nachyleniach tego trudnego etapu, w stanie buntu, nadmiernej motywacji i transcendencji, oderwał się od peletonu i samodzielnie złapał ucieczkę. Wypuścili lwa z klatki !

Nie ma czasu na złapanie oddechu, nie ma przerwy dla protagonistów 110. edycji Grande Boucle. Na Petit Ballon Pinot gwałtownie przyspieszył i tylko Barguil i dwóch innych kolarzy zdołało utrzymać niewielki dystans, mniej niż 30 sekund do wspinacza Groupama-FDJ. W peletonie, UAE nie miały powodów do śmiechu i narzuciły imponujące tempo.

Wszystko rozegrało się na zboczach Col du Platzerwasel. Pinot rozpoczął wspinaczkę samotnie, po czym Barguil powrócił w świetnej formie, a za nim podążały między innymi żółta i biała koszulka wyścigu.
Niecałe 3 kilometry od szczytu "Wawa" został wyprzedzony przez liderów klasyfikacji generalnej, ale hojnie wspierał Pinota, by ten mógł dać swoim kibicom ostatni dreszczyk emocji. Razem ukończyli etap ramię w ramię. Nasz Bretończyk zajął wysublimowane 6. miejsce, udowadniając, że kolarstwo to szlachetny sport, w którym szacunek i wzajemne wsparcie mają znaczenie, niezależnie od tego jaki kolor koszulki nosisz!

Magiczny etap!

Chcielibyśmy jeszcze wspomnieć o Lafayu (Cofidis), który został zmuszony do wycofania się po gwałtownej kraksie na zjeździe. Wracaj szybko do zdrowia Victor i dziękujemy za wszystkie emocje, których nam dostarczyłeś.

Zdjęcia: Getty Images i Photo News